czwartek, 28 listopada 2013

Tatry - Hala Gąsienicowa i Gęsia Szyja


Trasa: Kuźnice Przełęcz między Kopami Hala Gąsienicowa - Schronisko PTTK Murowaniec Las Gąsienicowy Rówień Waksmundzka Gęsia Szyja Rusinowa Polana Palenica Białczańska, czas przejścia: według mapy ok. 6h (23 pkt GOT)

Wycieczka z 03.08.2012

Wycieczka na Gęsią Szyję przez Halę Gąsienicową miała być pocieszeniem na nieudane wejście na Świnicę - tego dnia po prostu zaspałyśmy na wyjście w wysokie Tatry. Tymczasem okazało się, że trasa, którą wybrałyśmy w zamian, była naprawdę przyjemna, a widoki z Gęsiej Szyi wprawiły nas w niemały zachwyt.

Wycieczkę rozpoczynamy klasycznie - na parkingu w Kuźnicach, do którego dojeżdżamy busikiem. Kierujemy się prosto i przez drewnianą kładkę nad potokiem wkraczamy do Parku Narodowego. Wybieramy żółty szlak przez Dolinę Jaworzynki, chociaż do wyboru jest również niebieski przez Boczań. Nasz, żółty, prowadzi prosto i jest szeroką drogą, która od samego początku wspina się w górę, lecz łagodnie. Im dalej, tym dróżka staje się węższa. Po niedługim czasie dochodzimy do Polany Jaworzynki - wita nas tam piękne słońce i bardziej płaski kawałek szlaku. Stoi tu kilka drewnianych chat; co jakiś czas pojawiają drewniane ławeczki, na których można przysiąść i podziwiać polanę. Jednak sielanka kończy się już niebawem - szlak skręca w prawo i po kamiennych schodach ostro wspina się w górę. Na szczęście jest jeszcze wcześnie, a dodatkowo przed słońcem chronią nas drzewa, więc początek idzie nam świetnie. Jednakże po kolejnym pokonanym zakręcie, napotkaną ławę witamy z niemałą radością. Zapowiada się naprawdę upalny dzień. Idziemy dalej. Z każdym pokonanym metrem drzew jest coraz mniej, ale też widoki stają się piękniejsze. Wychodzimy w końcu na stałe z lasu. Szlak na tym odcinku jest umocniony drewnianymi balami, które zabezpieczają przed osunięciami. Zakosami wspinamy się stromą trasą pocąc się niemiłosiernie. W końcu dochodzimy do Przełęczy między Kopami. Przełęcz jest trawiastym zielonym siodłem, z którego pięknie widać Królową Równię oraz Długi Żleb. Jest tu postawionych kilka ławeczek, na których chwilkę odpoczywamy. Kolejna część szlaku jest bardzo lekka, trasa prowadzi niemal poziomo, więc szybko kroczymy i już po kilkunastu minutach widzimy Halę Gąsienicową z Murowańcem. Siadamy przed schroniskiem i jemy śniadanie. Nic tak nie smakuje jak bułka z pasztetem, gdy wokół majestatycznie stoi Kościelec, Świnica, Kasprowy i wiele innych szczytów. Na chwilę wchodzimy do Murowańca, gdzie znajduje się bufet oraz toaleta (oczywiście płatna 2zł, ale nikt tego nie sprawdza, kasa jest w formie puszki, do której wrzuca się pieniądze - mimo tego my zawsze płacimy, bo pomaga to w utrzymaniu tego fantastycznego miejsca). Ciekawostką tego schroniska są ozdoby w postaci swastyk, które nazywane przez górali "krzyżykami niespodzianymi", symbolizują szczęście i słońce, a nie nazistów. Po wyjściu ze schroniska idziemy w lewo by zaraz po chwili skręcić w Las Gąsienicowy. Jest to mało uczęszczana trasa, a wejście na nią wygląda jak dróżka donikąd między dwoma innymi szlakami. W cieniu drzew idzie się bardzo przyjemnie, a droga nie jest ciężka, czasami łagodnie się wznosi, a czasami opada. Mimo że szlak jest prosty, czasami trzeba użyć rąk i przebijać się przez wąskie szczeliny między drzewami. Mijamy kilka strumieni, które zgodnie z nazwą doliny (Dolina Suchej Wody) przekroczyć można nie mocząc sobie butów. Po około godzinie szlak rozgałęzia się, żółty prowadzi na przełęcz Krzyżne, a my zielonym udajemy się dalej w stronę Równi Waksmundzkiej. Im dalej, tym widzimy więcej prześwitów w lesie. W końcu docieramy do Równi. Znajdujemy puste miejsce na trawie i kładziemy się podziwiając otoczenie. Słoneczko przygrzewa, a trawa jest mięciutka, co wprawia nas w naprawdę błogi nastrój. Po odpoczynku ruszamy dalej i skręcamy w lewo na zielony szlak w stronę Gęsiej Szyi. Droga na szczyt jest krótkim podejściem. Kilka zakrętów i gdy pojawia się przyspieszony oddech, widzimy już dolomitowe skałki, z których zbudowany jest szczyt Gęsiej. Wdrapujemy się na nie i już po chwili zapierają nam dech w piersiach otaczające widoki. Wokół wznosi się przepiękna panorama Tatr Bielskich, Wysokich, aż do Zachodnich. Spędzamy tu sporo czasu robiąc nieskończenie dużo zdjęć i podziwiając otoczenie. Na czubku nie ma wielu osób, więc wszyscy zebrani zaczynają dyskutować na temat nazw otaczających nas szczytów. W końcu zaczyna się robić późno, więc ociągając się zaczynamy schodzić. Schodzimy inną trasą niż wchodziłyśmy - naszym celem jest Rusinowa Polana. Szlak jest łatwy i składa się w większości z drewnianych schodów. Są one chwilami dosyć strome, ale z łatwością można je pokonać. Problemem jest, że przy długim schodzeniu po tych balach strasznie się obciąża kolana i jeśli nie będzie się szło ostrożnie, można, tak jak Kozica, nastęnego dnia zostać z kontuzją. Najlepiej iść bokiem - porusza się szybciej, bezpieczniej i mniej obciążając nogi. Trawiastymi tarasami suniemy w dół czytając po drodze przewodnik. Okazuje się, że zejście, którym idziemy, jest ramieniem wschodnim góry, które ze względu na swoją długość i wygięcie przypomina gęsią szyję i stąd pochodzi nazwa szczytu. Dochodzimy do końca schodów, przed nami rozciąga się Rusinowa Polana. Pozostaje tylko zbiec końcówką trawiastego zbocza i już można rozkoszować się widokiem wschodniej części Tatr oraz wąchać kulturowy wypas owiec. Nie spędzamy na Polanie zbyt dużo czasu, gdyż ogrom turystów nas przytłacza. Znajdujemy szybko niebieski szlak prowadzący do Palenicy Białczańskiej i idziemy w dół. Końcówka jest naprawdę lekka, szlak prowadzi przez las i nie jest stromy. Powoli, nie spiesząc się, pokonujemy kolejne partie tej krótkiej trasy. Naszym oczom ukazuje się w końcu wejście do Parku Narodowego i asfaltowa droga do Morskiego Oka. Tu nasza trasa się kończy - znajdujemy odpowiedni busik i wracamy.     

Z historii przeżytych, przy końcówce zejścia z Gęsiej Szyi, w miejscu, gdzie kończą się schody i widać już Rusinową Polanę przed przypadek byłyśmy świadkami rozmowy ojca z córką. Zresztą nie było to trudne, gdyż tatuś bardzo głośno mówił. Wyciągnięty na trawie, w sandałach, mówi do córki: "Widzisz, widzisz? A napisali, że idzie się 40 minut, a myśmy tu w 10 weszli! Niska ta górka..." :) 
Wszystkim miłośnikom Tatr bardzo polecamy Gęsią Szyję, niby niepozorna, a jednak bardzo malownicza. Tylko prosimy nie wzorować się na Panu Tatusiu - do szczytu od Rusinowej prowadzi jeszcze duuużo schodów :)
Szlak na Halę Gąsienicową

Szlak na Halę Gąsienicową


Przełęcz Między Kopami


Przełęcz Między Kopami


Przełęcz Między Kopami


Przełęcz Między Kopami


Hala Gąsienicowa


Hala Gąsienicowa


Potok w Lesie Gąsienicowym


Huba oszroniona kroplami wody, rosnąca na skraju strumyka


Las Gąsienicowy


Rówień Waksmundzka


Motylek na Równi Waksmundzkiej


Świstaki przy Gęsiej Szyi?!


Widok z Gęsiej Szyi


Na Gęsiej Szyi (jak Mickiewicz albo coś)


Widok z Gęsiej Szyi


Na Gęsiej Szyi


Widok z Gęsiej Szyi ("A co to za górki?")


Rusinowa Polana











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz